ogloszenie parafialne
Trojka i ja mamy dziś urodziny.
Wracając wczoraj z pracy wpadłam na moment do sklepu zrobić tzw szybkie zakupy.
Płacąc przy kasie zauważyłam ze kasjer ma na imie Tomasz wiec mowie do niego dzień dobry,a koleś odpowiada mi po angielsku.Trochę sie zmieszałam,ale postanowiłam milczeć.Spakował to co kupiłam,dal mi rachunek i po zakończeniu transakcji powiedział dowidzenia .Teraz już zupełnie zdezorientowana pytam czy sie tylko zgrywa czy po prostu takie ma służbowe przykazanie.
Zaczął łamaną angielszczyzna ze tak musi i ze nic na to nie poradzi.Powiedziałam mu ,również w poganskim jezyku, co sadze na ten temat, i choc wiem ze to nie on ustala reguły uważam to za beznadziejne zarządzenie.
Cos mi sie zdaje ze nie bede tam więcej przychodzić
Na szczęście nie muszę.
Posted by Ann at 18:16 4 comments
tak na wszelki wypadek kupilam sobie dzis krem.
no dobrze,nie na wszelki wypadek tylko na twarz,bo nawilżania spragniona.
Posted by Ann at 22:31 2 comments
Przekleństwo mieszkania szczytowego dręczyło nas przez dwadzieścia kilka lat.
Bo ściana zimna,bo szpary w oknach przez które ucieka ciepło,bo wydatki na prąd,centralne ogrzewanie.Ot,proza życia.
Gdzieś płytko pod czaszka istniał pewnik ze mieszkanie szczytowe to nie jest dobry pomysł.Teraz wprawdzie nie jest już tak zimno,szpar w oknach nie ma a szczytowa ściana jest dokładnie ocieplona,ale gdzieś ten obraz pozostał.
Dziś siedząc nad Tamiza podczas przerwy na lunch patrzyłam na apartamentowiec na przeciwległym brzegu.W wielkim oknie,takim na cala długość ściany stal mężczyzna i podlewał kwiaty.Właściwie to okna były dwa,wielkie,łączące się w rogu budynku.Długie jasne zasłony,jasne meble w środku,wielka przestrzeń.
Siedząc tak na tym pomoście pomyślałam jak bardzo zmienił mi się gust.Kiedyś potrzebowałam ciemnych przestrzeni,wręcz klaustrofobicznych,z małym oknem i niewielka ilością naturalnego światła,a obecnie moim marzeniem jest mieszkać w domu o jasnych wnętrzach nad woda.Bez względu czy woda będzie rzeka,jeziorem czy morzem;będzie na Wyspach czy w Polsce,chce spełnić to marzenie.
I wierze ze kiedyś się uda.
Posted by Ann at 23:16 5 comments
nie bardzo wiem co powiedzieć,poza tym ze siedzie oczarowana i ze Kłapouchemu powinno sie spodobać.
Miłego słuchania
Posted by Ann at 22:42 3 comments
Labels: muzyka
Piękne Boże Narodzenie mamy tej Wielkanocy
Posted by Ann at 18:06 2 comments
troche mnie dziwią niektorzy ludzie,niektóre zachowania
bo jak raz dotkniesz goracego czajnika i sie oparzysz,drugi raz nie próbujesz
moze to zbyt logiczne
moge sobie pomarudzic ? ano moge.
odczarowuje i oswajam swiat na nowo.
rozmawiam z rodzicami przez telefon i ima sie nas czarny humor
ciesze sie ze jeszcze maja ochotę żartować
ze wogole maja ochote
Mam zegarek po ojcu i wraz
Z jego rytmem zaczynam czuć czas
Godzin młyńskie kamienie
Miałkich sekund swędzenie
I czytuję rubryczki – kto zgasł…
Mam zegarek po starym i nić
Czasu łączy dwa drzewa dwóch żyć
Trochę sam jestem zgredem
Czas ucieka, tchórz jeden
-Ty zaczekaj, ja nie chcę cię bić
Zdziadziało to ciało jak flak
Tu dużo, a tu znowu brak
Dentyści i krawcy
To nasi wybawcy
Ponury fakt
Gdy wrzesień życia w próg
Aż słychać jak rośnie brzuch
To cud dzięki bogu
Że tylko do przodu
Naprawdę cud.
Mam zegarek po ojcu i wraz
Z jego rytmem zaczynam czuć czas
Godzin młyńskie kamienie
Miałkich sekund swędzenie
I czytuję rubryczki – kto zgasł…
W miłości ostatni zryw
Lecz jaki mamy do niej szyfr
Numery, cholera
Się łaszą do zera
Czy zera do cyfr?
Z humoru – sam Pan to zna
Zostało już samo „h“
Skundleliśmy z klasą
W pogoni za kasą
Przynajmniej ja…
Posted by Ann at 22:32 4 comments
chwilowo mi sie zepsuła głowa.
zmęczona jestem jak juz dawno nie
jutro ciąg dalszy gonitwy,wiec ide zbierać sily.
spać
Posted by Ann at 19:53 0 comments
Posted by Ann at 20:28 2 comments
Wszystkowiedząca znów dzis dala popis.
Rozmowa byla o ciazy,bo jedna z dziewczyn z pracy właśnie jest,jak to sie ślicznie mowi,w stanie błogosławionym.Dziewczyna ogolnie zachowuje sie jakby to ona pierwsza i ostatnia na świecie i ogólnie "zostawcie mnie wszyscy bo ja jestem chora".O ile wiem to nie choroba.Nie mnie oceniać,bo przecież niewiele mam do powiedzenia w kwestii bycia w ciazy,wiec siedziałam cicho i przysłuchiwałam sie rozmowie.
Takie luźne dywagacje na temat (bo przecież żadna z biorących udział w rozmowie nie ma dzieci)...i nagle Wszystkowiedząca dala popis.Z mina znawcy oznajmiła ze ona wie WSZYSTKO o sprawach dookoła ciążowych.Zrobiłyśmy wielkie oczy,bo o ile wiadomo ze Wszystkowiedząca stara sie zajść w ciąże,trąbi o tym głośno wszem i wobec,to nie znaczy ze może byc uznawana za eksperta w sprawie.I jak jestem lotosem to nie wytrzymałam i powiedziałam ...tak,ty na pewno wiesz wszystko.
Popatrzyła sie ze świętym oburzeniem i dam sobie palca uciąć ze juz wszyscy wiedza jak to podważyłam jej wiarygodność i w ogóle jak śmiałam.
Sprawdzimy jutro.
Posted by Ann at 18:46 0 comments
To nic ze zmęczona bywam.Wiem ze minie,niebawem.Pan doktor zabral sie do sprawdzania mojego stanu zdrowia z ochota i wyglada na to ze TEN to jednak skonczyl medycyne a nie tylko uczeszczal na studia jak co poniektórzy.
Idac do przychodnia zastanawiałam sie jak mam zacząć...bo przecież to tak jakoś dziwnie na grzeczne pytanie " w czym moge pani pomoc" odpowiedzieć "mam świra".Wiec zaczęłam łagodnie,stopniowo wtajemniczałam go w coraz to nowe moje zdrowotne problemy az do momentu kiedy powiedział mi...my to sie chyba jeszcze spotkamy.A pewnie ze sie spotkamy.Skoro sie juz pofatygowałam do tego człowieka to niech sobie nie myśli ze tak latwo sobie odpuszczę.
Wizyta znacznie poprawiła mi nastrój.
Podobnie jak trzy dni wolnego,w trakcie których miałam ambitny plan muzyczny ale z powodu oberwania chmury nie zostal zrealizowany.Wprawdzie Ziut Gralak i Maciej M to kusząca perspektywa,ale będą inne okazje.Za to udało mi sie usmażyć naleśniki,zrobić sałatkę z tuńczyka,oglądnąć Przyjaciół,a także piękne srebrne koraliki,napić sie jablkowej wyborowej,w niedzielny poranek usłyszeć głos Agi ze znów wpadła w szał licytacji(dziekuje Agus),dowiedzieć sie co słychać u moich przyjaciół w Wiedniu (jutro pierwsze USG),odbyc telefoniczne pogaduchy z bardzo_zajętą_gotowaniem_Troszka,a także trzymać kciuki za sernik na zimno w wykonaniu Wioli.
Poniedziałek zapowiada sie równie pracowicie.Poranne oddanie krwi do badania a potem jeszcze jedna wizyta u znachora.
Taki pracowity weekend
Posted by Ann at 19:09 4 comments
Kiedyś marzyłam by byc jak Annie Leibovitz.Zachwycalo mnie prawie wszystko,kolory,sceneria,pomysly,ludzie na zdjeciach...
Wtedy jeszcze nawet nie mialam aparatu(tak,byl taki czac;)
Ale to bylo dawno.
I choc ta kobieta nadal mi bardzo imponuje,nie chce byc kims innym.Chce byc soba.
Wczoraj nieopatrznie weszlam do sklepu fotograficznego.Uzywany obiektyw Canon 100-400mm f4.5-5.6 za polowe ceny rynkowej,co i tak wydaje sie kosmiczna kasa,a do tego canon 5D za 1/3 wartosci sklepowej.
W nocy snilo mi sie ze robie zdjecia.
Tak,jestem chora od wczoraj.
Posted by Ann at 12:58 0 comments
Przyprawiłam dziś pewnego pana o zawał serca.
Wystukując z palca numer do Papy pomyliłam jedna cyferek i dodzwoniłam sie...nie tam gdzie chciałam(zupełnie nieświadomie).
Kiedy juz sie człowiek odezwał z drugiej strony a ja powiedziałam radośnie cześć Tato usłyszałam długie przeciągłe yyyyyyyy????
Zdziwił sie pewnie
Kiedy piec minut później opowiedziałam to Papie stwierdził ze to i tak pewnie robi mniejsze wrażenie niz "kochanie,jestem w ciąży".
Trzeba będzie kiedyś sprawdzić reakcje jakiegoś telefonicznego nieznajomego
Posted by Ann at 18:42 0 comments
a tak,już wiem.Chciałam powiedzieć ze tej w tym roku słowo wiosenne porządki nabrało zupełnie nowego znaczenia.
Posted by Ann at 21:55 2 comments
Trzy lata temu,w ramach projektu artystycznego wśród społeczności lokalnej,w Helsinkach powstał chór.Chór dosyć wyjątkowy.Nie musisz umieć śpiewać,nie ma znaczenia Twój wiek,płeć,wyznanie ani kolor skory.Wystarczy ze masz ochotę pomarudzić i to nie przed telewizorem,zonie,mężowi czy koleżance przez telefon.Marudzić publiczne.Ot,choćby na to ze piwo drogie,albo komputer sie za długo ładuje,w pracy szef cie wkurza,doba jest za krotka,dzieci za głośno płaczą,a kot sąsiadów za głośno miauczy nocą.
Od 2005 roku powstało tych chórów juz kilka,miedzy innymi w Helsinkach,St Petersburgu,Kassel,Budapeszcie,Melbourne,Jerozolimie.
Ot,takie narzekania na wesoło.Zresztą sami zobaczcie.
Posted by Ann at 18:59 0 comments
Żubr, łoś, jeleń i renifer założyli klub. Mamy rogi - mówili - jesteśmy męscy, wredni i niebezpieczni, nikt nam nie podskoczy.
Tak, bo mamy rogi. Rogi, kuźwa to podstawa.
Zebrali się jak co wieczór w kółeczku i dalejże podziwiać swoje poroża, prężyć muskuły, prychać, sapać i łypać groźnie na otoczenie. A potem znowu podziwiać poroże.
Wtem łoś spogląda w dół a tam przy jego nodze coś małego, białego zerka na niego hardo...
- Czołem chłopaki!
Łoś aż zatrząsł się z oburzenia.
- Co ty... co ty tu do diabła robisz? Kim ty właściwie jesteś, żeby tu z nami stać?
- To ser - poinformował go jeleń - zwykły, kuźwa ser.
- Tylko nie ser, spaślaku, tylko nie ser!! - zaperzył się... ser. - Powiedz tak jeszcze raz to ci przyfasole!
- Ooooo! Taaak? No to jak do ciebie mówić, maleńki?
- Ja jestem... - wypiął dumnie pierś - ja jestem TWARÓG!
Posted by Ann at 23:17 5 comments
Siedzimy we trzy na łózku pod sciana.Poduszki pod plecami,kocyk w pogotowiu,różowe wino w dłoni,na kolanach makaron z pesto,przed nami Control.
Szkoda ze nie zrobil nam nikt zdjecia w tym momencie.
Ladne by bylo.
Posted by Ann at 19:29 4 comments