Thursday 28 February 2008

Falling slowly



Nie odkryje Ameryki mowiac ze ta piosenka zdobyła w tym roku Oskara.Kameralny film,mały budżet,trochę kamer,niewiele dni zdjęciowych i krotki tytuł Once.
Bardzo spodobalo mi sie jak Glen Hansard zapowiada ta piosenke...mowiac krotka historyjke o dziewczynie ktora wychodzi na chwile do toalety....a dalej posluchajcie sami.Ta pieknie spiewajaca kobieta to czeszka Marketa Irglowa.Pieknie spiewajacy pan to Glen Hansard.

Wednesday 27 February 2008

pamięć

Mam nieduży pokój i duży w nim stół.A na stole bałagan.Nazwijmy to nieład artystyczny.Wszystko tu można znaleźć.Az sie dziwie ze tyle sie tu mieści...bo jest sporo książek,kilka albumów ze zdjęciami,sporo plyt z muzyka,CD ze zdjęciami,obiektyw jeden(reszta w torbie ),negatywy,torebka orzechów włoskich,lusterko( jedno małe a drugie wielkie oparte o ścianę),nożyczki, lampka do roweru,tusz do rzęs (juz pusty),czerwony błyszczyk (pełny nieużywany - bo dla Bronki),widelec,dwa kubki,adaptor do prundu,zapałki,świeczka o zapachu gałki muszkatołowej,paski z wypłaty,dwa listy z banku,lampka i LAPTOP.
I wszystko bardzo potrzebne.(bo tak :)

Wieczorem w Londynie na Kensington High Street wchodzę do jednego z domów towarowych gdzie maja tzw Food Hall i czuje sie jak w tajemniczym ogrodzie.Wszystko takie....wyjątkowe i tak pięknie pachnie.A propos ...przechodząc przez długi korytarz poczułam zapach kuchni w Lozannie, w ktorej pracowałam w wakacje 13 lat temu.
Poezja.

Tuesday 26 February 2008

Ejectes







Chwale sie,bo chyba jest czym.
Koncert niesamowity,trochę tak jakby prywatny,bo miałam okazje podglądać próbę a potem nawet ucałować wokalistkę.Nie dlatego ze sie znamy,bo przecież widziałyśmy się pierwszy raz,ale dlatego ze jest Francuzka i całowanie dla nich jest czymś naturalnym.
Koncert byl lata swietlne temu...a dokladnie 28 stycznia 2008

Wisley

wczesnowiosenny Wisley Park oczarowuje spokojem,słońcem i palmiarnia.Leniwa niedziela z Bronka i kolega narzeczonym.
Potrzebuje czekolady i słońca w dużych dawkach.
nie mam siły,śnią mi sie dziwni ludzie i dziwne miejsca.
taki spadek formy.mam nadzieje ze chwilowy.

Thursday 21 February 2008

mniemanologia

jakoś tak dziwnie
czeka mnie niespodziewany urlop,kilka wizyt w szpitalu,czekanie na wyniki,niepewność i myśli stukające o tył czaszki jak bardzo rodzinna skłonność do wizyt na onkologii będzie także mnie dotyczyć

poranki

Kiedy mowie Papie,w bardzo porannych godzinach,ze wiesz,bardzo możliwe ze pojadę na chwile na druga półkole,na inny kontynent,to przyzwyczajony do takich ekscesów Papa tylko pyta...
a wrócisz wieczorem??

no...nie wierzy mi :)

Tuesday 19 February 2008

Monday 18 February 2008

deep red

Choć powinno mnie zatrzymywać milion ważnych spraw,ubieram sie,maluje oczy,biorę torebkę,notes,aparat i ide.Na uniwersytecie jak zwykle zamieszanie, nikt nic nie wie,a pani w informacji wie najmniej(powinnam się już do tego przyzwyczaić,a jednak).Leniwy poniedziałek także w HR,panie maja wolne wiec muszę sie wybrać tam kolejny raz jutro.
Pójdę,oczywiście ze pójdę.
Potem karmie łabędzie nad Tamiza,siedzę na ławce i czytam książkę,patrze na przechodzących ludzi,dzieci w wózkach,psy na smyczach i uśmiecham sie.
Zastanawiam sie jak wykopać spod ziemi trochę pieniędzy i o dziwo udaje mi sie.
Czyli przeżyje.

A potem dzwoni Bronka i mówi ze wpadnie wieczorem bo ma dla mnie łososia i nowe perfumy.
Tak bez okazji.

Wednesday 13 February 2008

skad sie biora dzieci ???

Wiecie skąd się biorą dzieci ?
Ja już wiem...
Rozdają je na Kubie
młodym małżeństwom w podroży poślubnej
serio serio :)

Sunday 10 February 2008

possible

Chińczycy maja nowy szczurzy rok, ja mam okruszki z herbatników w łóżku i nadspodziewanie doby nastrój.
Pachnę kokosami za sprawa body shop,zmierzam sie ze swoim lenistwem,oblizuje sie na sama myśl o szarlotce,odkrywam tajniki audytu informacyjnego,szukam bezpłatnej bramki sms i rozprawiam z Papa o zaletach animowanego filmu o myszach.
W Trójce słychać moon river a w słuchawce radosny śmiech i śnieg.
Niemożliwe ?
Doprawdy.

Wednesday 6 February 2008

antidotum

Patrze sie na czerwone tabletki.Swiadomosc ze sa uspokaja,choc nie do konca.
Staram sie nie wkladac palca w rane bo i tak wystarczajaco boli.I jest zimno,tak niewyobrazalnie.
Bycie nikim jest straszne.

Pomaga obraz zasypiajacej Zosi.
Zosia wprawdzie miala swoja teorie na temat chodzenia spac,ale chyba przekabacilam ja na moja strone mocy.Zaordynowalam Spiaca Krolewne i powiedzialam ze nie bedziemy liczyc ani znajdowac kolorkow tylko czytac.Wiec ja czytalam,z coraz wiekszym zaangazowaniem a Zosia uwaznie sluchala i ogladala obrazki.Oczka robily sie coraz mniejsze a Zosia coraz spokojniejsza.W pewnym momencie odwrocila sie na drugi bok...i w chwile potem juz spala.
Doczytalam zdanie do konca...i zamknelam ksiazke.
Nastepnego dnia bylo podobnie.