Sunday 27 April 2008

Bylo, minelo

Friday 25 April 2008

long way home

Po prawie roku czasu znudzilo mi sie juz chodzenie ta sama trasa,wiec czasami staram sie zmieniac droge do pracy a takze powrotna do domu.Mijam tych samych ludzi - spieszacych sie do pracy,do szkoly.Mijam kobiete odprowadzajaca codziennie corke do szkoly(niesie zawsze rakiete tenisowa ze soba),mezczyzne w garniturze/plaszczu i obowiazkowo w szaliku Arsenalu,nauczycielke francuskiego z uniwersytetu i kilkoro innych ludzi.
Codziennie podobne twarze,podobna sceneria.
Wczoraj zamiast zwykłą droga wracałam kolo ulubionego malego sklepu z płytami.Byl juz zamknięty kiedy przechodziłam,mimo to przykleiłam nos do szyby i oglądałam okładki plyt.Najbliżej mnie leżała płyta.Nic kompletnie nie mówiła mi ta nazwa,ale bardzo mnie zaciekawiła.Usilnie starałam sie zapamiętać,ale nie mogąc zapisać jej,zanim doszłam do domu zapomniałam.
Przypomniałam sobie dzis- The Last Shadow Puppets.
Poszukiwania zakończone sukcesem.
Band tworza dwaj bardzo mlodzi panowie Alex Turner z Arctic Monkeys i Miles Kane z The Rascals.Cztery dni temu na rynku pojawił sie ich pierwszy album,a jak graja...mniej wiecej tak jakby bardzo chcieli sie cofnąć o kilkadziesiąt lat.Przynajmniej ja mam takie wrazenie.Bez wzgledu na to gdzie sie chca cofnac,jak isc naprzód,wydac kilka albumow czy poprzestac tylko na tym jednym to mysle ze tworza naprawde ciekawe rzeczy


Thursday 24 April 2008

special needs

Na dźwięk grzmotów,jak na rozkaz,mocniej przykrywam sie kołdrą.
Pada deszcz i grad.

Do pracy nie chce mi sie isc wcale,ale ide.To w końcu tylko kilka godzin,wytrzymam jakoś.

Mam potrzebę spokoju,ciepła,kolorów i światła.
Niektórzy nazywają to wakacjami.

Monday 21 April 2008

Ptaszyn

Ptaszyna slucham niemalze z otwartymi ustami.
Kiedys omijalam te audycje,bo nie rozumialam tego rodzaju jazzu,a opowiesci wydawaly mi sie dziwne.Wiele sie zmienilo od tego "kiedyś".
Teraz slucham ich jak najlepszych bajek.Najlepszych bo prawdziwych.O koncertach,próbach,festiwalach,chałturach,rublach transferowych,celnikach,o czasach które znam tylko z książek.Podziwiam Jego poczucie humoru,wiedzę i klasę.

I momentami mam wrażenie ze ten człowiek wie wszystko,zna wszystkich i ma ze sto lat.

Friday 18 April 2008

Karma

Kilka lat temu pisalam prace magisterska.
Nie tylko pisalam,ale tez napisalam,co jest dosyć istotna różnicą.Pisanie szlo mi dosyć opornie bo nie dosyc ze odbywało sie po prawie rocznej przerwie od uzyskania absolutorium,to jeszcze do tego byla piekna pozna wiosna/wczesne lato,ptaszki spiewaly,slonce grzalo niemilosiernie,kina kusily,znajomi dzwonili,Jacek na zmiane z Mama karmili mnie pierogami,jednym slowem wszystko odciagalo mnie od pisania.
Na poczatku czerwca zaczelam sie juz bardziej przykladac do pisania,bo w końcu po to przylecialam zeby napisac,obronic i spokojnie wrocic.
Pisalam,Papa drukowal a potem zawozilam kolejne wersje promotorowi,a on z mina znawcy spogladal na spis tresci i mowil ŹLE.O ile na samym poczatku to magiczne slowo ŹLE nie robilo na mnie wielkiego wrazenia,to czas szybko mijal,robilam grzecznie poprawki a to magiczn slowo pojawialo sie jakby niezaleznie od tego co pisalam.
Trzy dni przed ostatecznym terminem rejestracji zaczelam sie juz delikatnie denerwowac.Zapytalam co mam zrobic,jak zmienic,co dopisac,a co wyrzucic zeby juz nie bylo ZLE.Dostalam kilka wskazowek,spalam po dwie godziny na dobe,zaczynalam mowic sama do siebie,plakalam Jackowi w rekaw i mowilam ze napewno sie nie uda,bo ja to wogole do kitu jestem(czyli zestaw obowiazkowy sieroty) ale po dwoch dniach uslyszlam upragnione slowa ze moge wydrukowac i zarejestrowac prace.
Papa okazal sie niezastapiony,skladal,drukowal,doradzal i sie nie denerwowal choc powodow mial mnostwo.
Ostateczny termin rejestracji byl,jesli dobrze pamietam,w poniedzialek o 12.00.
Stanelam grzecznie w kolejce,choc spokojna to ja nie bylam wcale,no bo tak jakos sie pozno zrobilo,a przede mna sporo ludzi.
Moja kolej w koncu nadeszla.Byla godzina 11.57.Zdążyłam.
Najwazniejsza osoba na uczelni,czyli pani w dziekanacie,smiala sie ze ja to tak zawsze.I mam wrazenie ze chyba jakas klatwe rzucila na mnie bo takie zalatwianie spraw na ostatnia chwile zdarza mi sie dosyc czesto.
Ot,choćby dzis.
Wysylalam aplikacje na staz.Deadline to piatek godzina 17.00.Udalo mi sie ja wyslac o 16.55.Co sie najadlam nerwow to wiem tylko ja i Olga ktora siedziala obok w malym pokoju.
I obawiam sie ze zarzekanie sie ze nigdy wiecej takich akcji,nie pomoze.
Taka karma ;)

Wednesday 16 April 2008

Krystian kocham Cie

Zaglądam w dawno nieodwiedzane zakamarki wrocławskie.Z młodym małżeństwem pije najdroższa czekoladę w mieście,słucham opowieści i nowych domach,dzieciach,dotykam pełnego brzucha Kaski,przypomina mi sie Jancio Wodnik i głęboko wierze ze to naprawdę przynosi szczęście.Wystawiam blade policzki do pierwszego mocniejszego slonca,czytam w lozku ksiazki,zjadam wszystko z talerza i grymasze tylko dlatego ze za duzo,oglądam bezsensowne seriale jakbym chciala nadrobic zaległości,pije z Jacentym slodkie alkohole i laduje akumulatory na zapas.

Lansuje sie w pięknych zielonych kolczykach,patrze na czerwonego kota i sie uśmiecham.
Nosowaka i Przemyk ujmuja to lepiej niz ja.


Tuesday 15 April 2008

krotko

jestem
zyje
wracam



PS wybitnie nie na temat.

W Trojce od jakiegoś czasu mozna słuchać fragmentów książki A. Tarnowskiego - Ostatni mazur.I właściwie nie bylo by w tym nic dziwnego,ale.
W tle slychac muzyke dokładnie taka sama jaka towarzyszyła genialnemu słuchowisko Janczarskiego - Kocham Pana,panie Sułku.
I za kazdym razem jak slysze te dźwięki to mam nadzieje ze zaraz uslysze glos Kowalewskiego i Lipińskiej.

Pawłow miałby tu sporo do powiedzenia.

Thursday 3 April 2008

dealer

Kilka tygodni temu znajomy poczęstował mnie czekolada.O tyle byl to fakt godny zapamiętania ze czekolada nie tyle niesamowicie smakowała ale tez pięknie pachniała,czym? nie mam pojęcia.Znajomy na odchodne powiedział ze sklep z tym pachnidłem jest "za rogiem".
Dzis tam weszłam....przemilczę co sie tam działo,jak pachniało,czym mnie pani kusiła,o czym opowiadała i kiedy juz mialam wychodzic zobaczylam piekne czekoladki z curry i kokosem.
nie moglam sie oprzec,bo jeszcze nigdy nie jadlam czekolady w takim zestawie smakowym,wiec poprosiłam o zapakowanie i zapytalam ile place.Pani powiedziała,ze to na spróbowanie.
Wyszłam z lupem,jakim okaże sie jutro.
A swoja droga to prawdziwy z niej dealer,wie ze wrócę po jeszcze.
Na glodzie

Wednesday 2 April 2008

nurkowanie to bardzo bezpieczny sport

Dziwne uczucie ucisku w zatokach.I zawroty glowy.
Jak to mowi Papa - przez sport do kalectwa.

Tuesday 1 April 2008

meaning of life

"Sens życia polega na tym, żeby iść spać i mieć nadzieję na lepsze jutro "


Fistaszki