Przyjemnosci dozowane inaczej smakuja.Bardziej sie je docenia.
Ja ostatnio mam je w ilosciach nadprogramowych i wcale nie narzekam,z reszta jak bym smiala.
Zamiast cyfrowo,spotykam osobiscie bliskich mi ludzi.
Mam okazje zjesc kurczaka w doborowym towarzystwie na trawie w Zoo,pobujac sie na takim jednym dziwnym bujaczku na placu zabaw,zobaczyc z Szymonem kilka nocnych wystaw w muzeach,obudzic Wiole do pracy,pchac wozek z Zosia,calowac bolaca noge Loczyslawa,dowiezc troche "koraliczkow" Adze,usciskac Michala,posluchac pieknie spiewajacej Bajki i matematyczno-winnych opowiesci Klapouchego.
Dziekuje.
To byl kolejny wyjatkowy weekend.