Friday 4 January 2008

blondynka wieczorowa pora

pewnie troche czasu minie zanim sie przyzwyczaję do pisania cyfry osiem na koncu daty.
dni uciekają za szybko,za chwile pewnie znow bede dmuchała świeczki na torcie a wydaje sie ze robilam to chwile temu.
troche sie boje planow...zresztą nie od dzis.

kilkanascie dni temu zapytana o letni koncert Radiohead otworzyłam szerzej oczy.
tak daleko do lata,a moze blizej niz mi sie zdaje.
czytam zestaw gwiazd zeszłorocznego Pukkelpop i mam coraz wieksza ochote.

zycie w centrum swiata,na obrzeżach europy powoduje ze czlowiek ma inne problemy niz gdzie indziej (moze mi sie tak tylko zdaje)nie mialam wczesniej problemu czy wybrac sie na koncert Davida Grey'a czy na The Cure...bo graja w ten sam dzien.
Zaskoczeniem dnia jest zapowiedz dwoch londynskich koncertow Diamandy (choc na stronie QEH narazie cisza).Bostonczycy dorzucili w prezencie jeszcze jeden termin szalenstwa na Brixton,w kwietniu Bjork i pewnie jeszcze kilka innych niespodziwanych koncertow.
Heniek przejdzie mi tym razem kolo nosa.(ale nadrobie,obiecuje)
Powinnam miec zakaz zagladania na strone gig guide.

No comments: