Sunday 2 September 2007

dziewiec cali

Jadąc do Pragi słuchaliśmy NIN.
Po części z przymusu bo podekscytowane towarzystwo zabralo ze sobą chyba cala dyskografie.Mogę się mylić,ale niewiele.
Kawałków ostatniej płyty słuchałam z dużym sceptycyzmem...bo zamiast tego do czego sie przyzwyczaiłam w ich wykonaniu sporo elektroniki,skrzypienia,trzasków,zgrzytów i rożnych przekombinowanych dźwięków.I jak bardzo byłam w błędzie okazało się kilka godzin później,bo wszystkie te przekombinowania doskonale się sprawdzały na koncercie.Wszystko miało swoje uzasadnienie i pasowało jak puzzle wymyślnej układanki na wysokim poziomie.
Nagłośnienie pozytywnie mnie zaskoczyło bo choć basy rezonowały na całym ciele nie było to ogłuszające.Dźwięk momentami oddzielał od świata zewnętrznego.Przynajmniej mnie.
Patrząc na scenę zastanawiałam się cóż panowie wymyślą jeśli chodzi o wizualna stronę i ...zaskoczenie.Transparentny ekran z mnóstwem światła spełniał swoje zadanie...az do ostatniego,kameralnego Hurt.
Siedząc po koncercie na parkingu miałam ochotę na jeszcze.
Na więcej.
O północy po koncercie zostało tylko wspomnienie.


4 comments:

Anonymous said...

Nalezy dodac ze Czesi nie wiedza co to dobra zabawa pod scena :)

Ann said...

Koniecznie trzeba to dodac :)i ze ta drobna panienka tez miala inne zdanie na temat dobrej zabawy ;)
i to ze klimatyzacja byla troche na wakacjach.
Czy o czyms jeszcze zapomnialam ?;)

Anonymous said...

jakies foty?

Ann said...

fotow z koncertu brak.
Sa tylko z Pragi.