Wednesday 18 April 2007

kolacja

Sobotnia kolacja przy miedzynarodowym stole.Jedynym na ktorym stoi wino.
Chyba jako jedyna osoba nie krece sie i nie wierce i nie mam miliona waznych rzeczy do zalatwienia.Wkoncu jestem tam gosciem.
Korzystam z zamieszania i tego ze nikt na mnie nie patrzy (jak sie pozniej okaze myle sie bardzo) i otwieram kolejne strony gazety ktora dostalam pare minut temu.Dotykam palcami stron,czytam jak na akord,tak by udalo mi sie jak najwiecej uszczkanc zanim ja odloze,a kilka zdan powoduje ze oczy mimowolnie mi sie szkla.Tak na chwilke.
Jakis czas pozniej Anglik pyta mnie o te szklane oczy a ja opowiadam o Kapuscinskim.Bez egzaltowania,ot po prostu dlaczego tak a nie inaczej.
Rozmowa trwa i trwa i przegapiam kaczy wystep ktory chcialam zobaczyc.
To niesamowite kiedy sie rozmawia z Anglikiem o ksiazkach Singera,filmach Wajdy,Siodmej pieczeci Bergmana, o ksiazkach ktore najlepiej by sie nie skonczyly.I to on opowiada o strajkach na wybrzezu,o emigracji,Papiezu,wojnie domowej w hiszpanii.
Na dobra sprawe mogl by byc moim ojcem,doswiadczeniem i wiedza przerasta mnie na glowe,albo i dwie jednak rozmawia ze mna jak z rownym.I mysle ze nie robi tego z czystej uprzejmosci.To nie ten typ czlowieka.
I przypomina mi sie rozmowa z W z dnia poprzedniego kiedy padlo zdanie - wiesz, wydaje mi sie ze wokol niego sa tylko takie osoby ktorym on pozwala na to by go lubily.

No comments: