mielone
Kiedy zostalam grzecznie zapytana na co mam ochote,to pomijajac milczeniem moj miesny numer jeden czyli tatar odpowiedzialam mielone.
I mielone było.Obiadowo w niedziele.Obowiązkowo z buraczkami (to moj drobny wkład do obiadu)
Jako pomoc kuchenna dostąpiłam zaszczytu zapalenia gazu i wlania oleju.Reszta należała do mistrza ceremonii , ktory zabrał sie do gotowania profesjonalnie i ochoczo.
Ja czując sie zbędna pomaszerowałam po aparat,tak ze gotowanie zostało udokumentowane,a jakże.
W tzw przerwie zdjeciowej, zmywając naczynia dostałam w głowę.
Jajkiem.Kurzym.I to znienacka.
W kuchni rozległ sie głośny śmiech,słychać było odgłosy walki i chwile potem smażenie sie rozpoczęło.I pomimo iz kluski sie zbuntowały...obiad byl palce lizać.
Ciekawa jestem co będzie następnym razem
Poza tym ze rozwazam opcje zalozenia hełmu do tego gotowania :D
No comments:
Post a Comment