Sunday 9 September 2007

atonement


Dearest Cecilia, the story can resume.
The one I had been planning on that evening walk. I can become again the man who once crossed the surrey park at dusk, in my best suit, swaggering on the promise of life. The man who, with the clarity of passion, made love to you in the library.



ta historia nie ma happy endu
na takich historiach siedze do konca napisow i slucham ostatnich dzwiekow,starajac sie zatrzymac obrazy.

6 comments:

Anonymous said...
This comment has been removed by a blog administrator.
Anonymous said...

Droga Ann, udało się wyjść z kopalni? Mam nadzieję, że dziś masz już wolne i że pogoda wciąż dopisuje. Ja pod papierami, za oknem deszcz... Obejrzałam nowe zdjęcia na "Kaloszach" - zachwycają mnie nieodmiennie za każdym razem... :-) MASZ TALENT!
Co do historii bez happy-endu, takie lubię ostatnio najbardziej...

Ściskam niedzielnie:*

Anonymous said...

Przepraszam, komputer mi ześwirował... :-)

Ann said...

Blaszka...slonce swiecilo cala niedziele,niestety bez mojego udzialu.
A ta historia...chodzi mi po glowie,tak samo jak twarz faceta piszacego ten list,zaczynajacy sie od slow Dearest Cecilia.
Czy to nalezy leczyc ?;)

Anonymous said...

Niczego nie leczyć :) Jak dobrze, że gdzieś są takie Dusze jak TY...
:)

Ann said...

a tam odrazu dusze :D
w tym przypadku bardzie chodzi o cialo hihihi