Saturday 27 January 2007

pustka

Zabieram sie za napisanie tego od roku.
Siedzi to we mnie bardzo gleboko.
I nie umiem.

Wlasciwie tylko kilka razy wspomnialam o tym.
W marcu,w nieogrzanym domu zobaczylam zalozona kartke kalendarza i cos peklo.Mialam w oczach lzy.Najchetniej krzyczalabym.Glosno.
O tym jak bardzo byl mi bliski,jak opowiadal mi o tym wszystkim co przezyl,o gotowaniu jajek dla stu zolnierzy w czasie wolny,o sklpie w Grodnie,o tym jak sie cieszyl kiedy sie urodzilam, o tym ze majac kilka miesiecy odwiedzalam Go w szpitalu kiedy mial operacje,o smaku herbaty i kanapek ktore robil,o zapachu trocin w stolarni gdzie pracowal.O milionie drobnych rzeczy ktore sie wydarzyly.
Kiedy widzielismy sie ostatni raz w listopadzie na pozegnanie Dziadek pocalowal mnie w reke.
I taka bardzo bylo mi zle ze to nie tak powinno wygladac,ze to ja powinnam.
Nikt przeciez nie mysli ze to ostatni raz.

Stojac wtedy w kuchni nie bylam sama.I wiedzilam ze nie jestem jedyna osoba ktora tak czuje.
Lzy ciekly nam po policzkach

Cala noc nie moglam zasnac.Nie tylko dlatego ze gralo radio.

No comments: