Friday 16 November 2007

łopatka

Czasem łapię się na tym ze się grzebie w przeszłości….

Jakies dziwne widmo perfekcjonizmu wisi nade mną choc pewnie mało kto by sie domyślił, tak właśnie jest.
Ciężko sie udowadnia ze nie jest sie wielbłądem
Bo niby jak.

W kopalni jedna z kobiet nieopatrznie mowi ze jestem glupia,bo nie pozwalam wyjsc jej dziesiec minut wcześniej z pracy.Ona nie wie ze slysze,a ja sie uśmiecham.
Tak,pamiętam.

Wysyłam zdjęcie z kieliszkiem w dłoni i czuje sie mile połechtana ze pomimo rozedrgania podoba sie.Mnie tez,ale przecież subiektywne to bardzo.

Nie znosze stanu kiedy znienacka pojawia sie lek.Jest w dwóch miejscach,dokładnie pod krtanią i dwadzieścia centymetrów nizej,tuz przy zakończeniu żeber.
Trzy tabletki załatwiają sprawę doraźnie.
Do następnego razu - zegnam sie z nimi jak z dobrymi przyjaciomi.

W glowie i w uszach znow prawie wylacznie kobiety.Jednym z zaskoczen blondynka z mocnym glosem w nieswoim repertuarze.Brzmi czysto i przekonywujaco.
Za mało cycków,powiedział koneser.

2 comments:

Anonymous said...

Ten koneser pewnie doskonale wie co dobre :)

Ann said...

odpowiedz znajduje sie w slowie KONESER :)