Lublin odkrywal sie bardzo powoli...specerowo.W tempie Zosi prowadzacej "ptice" na kijku,wozka wsrod tlumow,jarmarku,kostek brukowych,schodow w gore i w dol,znajomych spotykanych po drodze,Perly z sokiem i bez,opowiesci,zdjec,zakamarkow.
Zostalo jeszcze sporo do odkrycia.
Posted by Ann at 01:01
1 comment:
Prowadzenie wozu pod wpływem :)
Post a Comment